plbgcsdanlenetfrdehuitkklvltnororuskessvuk

Zatopiony kościół w jeziorze Jasne Wyróżniony

Zatopiony kościół w jeziorze Jasne

Jerzwałd i jezioro Jasne.

Niedaleko Jerzwałdu znajduje się jezioro Jasne, które od 1995 r. jest rezerwatem przyrody. Błękit i przeźroczystość wody tego jeziora fascynuje od lat mieszkańców okolicznych wsi, turystów i naukowców. Na mapie z 1871 r. zapisano jego nazwę jako Gesnar. Pochodzi ona od słowa staropolskiego Jesnar (jasny), gdzie nastąpiła zmiana przedrostka je na ge. Okazuje się, że do 1945 r. mieszkańcy Siemian używali polskiej nazwy jeziora. We wspomnieniach przedwojennego mieszkańca Jerzwałdu zapisana została niezwykła opowieść o tym jeziorze*.

„Zatopiony kościół w jeziorze Jasne”. 

„W lasach rozciągających się wzdłuż drogi z Siemian do Jerzwałdu, w niewielkim oddaleniu od drewnianej figury zwanej „Białym Chłopem“, znajduje się kilka małych jeziorek leśnych. Na szczególną uwagę zasługuje jedno z nich, zwane Jasnym. Woda jest w nim nie tylko niezwykle przezroczysta, lecz również bardzo głęboka. Zimą jezioro rzadko zamarza, a latem woda jest w nim chłodna i orzeźwiająca. Jednak coś niesamowitego i zgubnego wydarzyć się może nad Jasnym, gdy ktoś jego nad jego brzegiem zachowywać się będzie nieostrożnie i nierozważnie. Jednak zajść to może jedynie nocą i tylko w czasie pełni księżyca. Wtedy właśnie z toni Jasnego wynurzają się trzy grube powrozy, które jakby ciągnięte przez niewidzialną rękę podnoszą się z głębin i wijąc się opadają w różnych miejscach na brzeg porośnięty mchem i szuwarami. Tam też leżą w ciemności, jakby zagubione i zapomniane. Jednak tego, który je tam znajdzie, nakłaniają jakby, aby je pochwycił i uniósł. Wielkie niebezpieczeństwo grozi jednak śmiałkowi, który ujmie je w ręce. Dwa powrozy niosą bowiem pewną śmierć dla ciekawskiego znalazcy. Gdy człowiek, może z nadzieją wyciagnięcia jakiegoś skarbu, pochwyci jeden z nich, natychmiast zostanie wciągnięty w otchłań Jasnego. Nikt i nic nie jest w stanie uratować nieszczęśnika, zginie on nieuchronnie w głębinie wodnej. Trzeci powróz, nie różniący się wyglądem od dwóch pozostałych, nie niesie ze sobą żadnego niebezpieczeństwa. Jeśli właśnie on zostanie wzięty w dłonie i pociągnięty, poruszy dzwon kościoła zatopionego w jeziorze Jasnym. Dźwięk dzwonu dochodzący z głębin jest podobno niezwykle piękny, czysty i pełny. A kto go usłyszy, odczuje głębokie ukojenie duszy i na dalsze życie zostanie oświecony, czemu będzie towarzyszyło wielkie i trwałe szczęście. Jednak już od dawna nikt nie odważył się na próbę chociażby dotknięcia jednego z powrozów. Wyglądają one bowiem nadal tak samo i nawet najdrobniejszy szczegół nie pozwala rozpoznać powrozu prowadzącego do kościoła. Kościół pogrążył się w odmętach powstałego nagle jeziora Jasnego za karę, że mieszkańcy Siemian i Jerzwałdu upadli w wierze w Boga. W tamtych odległych czasach Jerzwałd był bliżej tego kościoła. Wieś znajdowała się na szerokim cyplu Jeziora Płaskiego, tam gdzie dzisiaj są Krupówki. Po zatopieniu kościoła mieszkańcy Siemian i Jerzwałdu musieli przemierzać daleką drogę do kościoła w Dobrzykach. Biedni chodzili pieszo, gdyż właśnie oni zbyt często zapominali o modlitwie w starym kościele. Bogatsi jeździli do Dobrzyk bryczkami, a zimą saniami, jakby w nagrodę za to, że byli pobożniejsi. Jednak i oni z biegiem czasu upadli w gorliwości częstego odwiedzania kościoła w Dobrzykach. Mieszkańcy Jerzwałdu byli jednak zawsze ludźmi roztropnymi, stąd jeden z nich wymyślił, aby wybudować nową wieś bliżej Dobrzyk. I tak powstał obecny Jerzwałd. Wkrótce jednak i na nowym miejscu niektórzy popadli w lenistwo tak dalece, że ksiądz z Dobrzyk przybywł do Jerzwałdu i odprawiał modły w budynku szkolnym. Większość mieszkańców ceniła sobie jednak bliskość kościoła w Dobrzykach i odwiedzała go wiernie i często. Pewnego razu jeden z mieszkańców Jerzwałdu, wcale nie największy biedak, postanowił zatroszczyć się o polepszenie swego losu. Zdecydował się szukać szczęścia zatopionego w Jasnym, na nic zdały się ostrzeżenia innych, które puszczał mimo uszu. Śmiałek ten nocą wybrał się przy pełni księżyca nad Jasne, a tam odnalazł i uchwycił niewłaściwą linę. Natychmiast też został wciągnięty w odmęty jezior i zginął marnie. Od tego czasu ludzie unikają Jasnego podczas pełni księżyca i to zarówno w dzień, jak i w nocy. Korzystają jednak z niego w pozostałe upalne dni letnie, zażywając kąpieli w jego chłodnej toni. Od kiedy jednak mieszkańcy Jerzwałdu wybudowali kąpielisko nad jeziorem Płaskim, czynią to jedynie mieszkańcy Siemian. Plażę w Jerzwałdzie wybudowano również dlatego, aby ktoś z Jerzwałdu nigdy więcej nie uległ pokusie chwycenia powrozu nad jeziorem Jasnym. Mieszkańcy Siemian dodatkowo uważają, że w głębinie Jasnego spoczywa zatopiony skarb staropruski. Jednak nie ważą się go szukać i do dziś unikają Jasnego podczas pełni księżyca, w nocy i w dzien. A mieszkancy Jerzwałdu kąpią się na swojej plaży, ze szczególnym upodobaniem właśnie podczas pełni księżyca.

(tłum. K. Madela Jerzwałd) 


Kurt Dietrich: „Sehnsucht nach Gerswalde“ (Tęsknota za Jerzwałdem).

Powrót na górę