plbgcsdanlenetfrdehuitkklvltnororuskessvuk

Kamieniec – mazurska stolica Europy w 1807r. (część 2) Wyróżniony

Finckenstein, Schloss, Parkfront 	1925 - 1942 r. Finckenstein, Schloss, Parkfront 1925 - 1942 r.

 


Intryga przeciwko Poniatowskiemu
O ile krótkotrwały epizod, związał Walewską w sposób tak romantyczny z Kamieńcem, o tyle osoba jej brata, pułkownika Benedykta Łączyńskiego kojarzy się raczej z dwuznaczną i nieprzyjemną intrygą, rozegraną w tym pałacu, w której odegrał on jedną z głównych ról. W otoczeniu cesarza przebywało liczne grono Polaków. Obecność ta była w Kamieńcu o tyle konieczna, że decydowały się tu sprawy wojskowe i ustrojowe odradzającej się Polski. Stale więc byli obecni, między innymi, Józef Wybicki, Aleksander Sapieha i Wincenty Krasiński. W środowisku tym, a w szczególności wśród dawnych legionistów powstał przebiegły spisek, którego celem było pozbawienie księcia Poniatowskiego posady dyrektora wojny. Stanowisko dowódcy wojska polskiego planowano powierzyć owianemu legendą legionową generałowi Henrykowi Dąbrowskiemu. Intryganci za wszelka cenę starali się skompromitować osobę księcia w oczach Napoleona. W tym celu, kilkakrotnie dla agitacji przeciwko księciu, przyjeżdżał z Nidzicy generał Józef Zajączek, żywiołowo go nienawidzący, od czasu insurekcji kościuszkowskiej, a obecnie sabotujący jego zarządzenia. Około 2 maja zawezwany został do Kamieńca generał Dąbrowski. Przyjął go na audiencji Napoleon i polecił mu zatrzymać się tu na parę dni w oczekiwaniu na przebieg wypadków. Pod koniec pierwszego tygodnia maja los Poniatowskiego zdawał się być już przypieczętowanym o czym świadczył też dość osobliwy i nietaktowny list adiutanta marszałka Murat, Łączyńskiego wysłany do księcia, w którym ponaglał go do przyjazdu do Kamieńca aby poprosić cesarza o dymisję z dyrektorstwa i przejście do służby w polu. Dopiero jednak Murat, po wymianie korespondencji z Poniatowskim, uświadamia cesarzowi, że cała sprawa jest z góry ukartowana intrygą. Te, a także nieporównana zręczność ministra spraw zagranicznych Francji Talleyranda, który tymczasem zjawił się w kwaterze cesarskiej, sprawiło, że Napoleon w sama porę powstrzymał się od popełnienia fałszywego kroku jak i dużej niesprawiedliwości. Z knowań zawistnych generałów, książę wyszedł wzmocniony a intryganci skompromitowani.
Próba zamachu na Napoleona
Również i los samego cesarza był mniej więcej w tym samym czasie zagrożony, gdy pewnego ranka w lasach nad Jez. Jeziorak, graniczących od wschodu z majątkiem, pojawiła się grupa pięćdziesięciu husarów pruskich. Przez zaufanego chłopa - przewodnika Prusacy doprowadzeni zostali w pobliże Jeziora Gaudy obok, którego leży wieś Kamieniec. Mieszkający w okolicy leśniczy do którego zamachowcy zwrócili się o radę, w jaki sposób dokonać wypadu do kwatery cesarskiej, przekonał ich jednak o niemożliwości porwania Bonapartego ze względu na silną i czujną obstawę pałacu. Była to jedna z licznych i nieudanych prób zamachu na Korsykanina.
Przygotowania do zwycięstwa fryndlandzkiego
Główna kwatera napoleońska mieściła się w pałacu kamienieckim do 6 czerwca. Czym bliżej tej daty, cesarz i całe jego otoczenie, było coraz bardziej zajęte przygotowaniami do mającego wkrótce nastąpić rozstrzygnięcia losów wojny 1807 roku. Napoleon zatopiony był w etatach wojskowych pułkowych i planach sytuacyjnych, przygotowywał kampanie letnią i Frydland. Co pewien też czas odwiedzał swoje dywizje rozlokowane w okolicznych miastach. Był jeźdźcem nie lada skoro przy zmiennej wiosennej aurze przedsięwziął między innymi jednodniową konną wycieczkę do Gdańska i z powrotem (100 km w jedną stronę). Pobyt Napoleona w Kamieńcu zaowocował w czerwcu wspaniałym zwycięstwem pod Frydlandem, w wyniku którego Prusacy i Rosjanie, zmuszeni zostali do zawarcia pokoju w Tylży. Postanowienia tego pokoju wskrzesiły między innymi państwo polskie pod nazwą Księstwa Warszawskiego. Wspólne natomiast chwile kochanków, zaowocowały trzy lata później urodzinami cesarskiego syna. Przyszłość pokazała, ze wiosną roku 1807 gwiazda Bonapartego osiągnęła swój zenit.
Dalsze losy pałacu
Właściciel posiadłości, po upuszczeniu Prus przez Francuzów, zastał pałac nietkniętym. Wojna 1807 roku była łaskawa dla tej siedziby junkierskiej.
Pałac w Kamieńcu przed zniszczeniem
Pałac w Kamieńcu przed zniszczeniem
Przez następne półtora wieku włości kamienieckie znajdowały się nadal w rękach tej samej rodziny hrabiowskiej - Dohna. Podobnie jak cała wschodniopruska kasta junkierska, stale popierali te siły w Niemczech, które gwarantowały zachowanie i mnożenie ich bogactwa. Nic wiec dziwnego, że narodowo - socjalistyczna rzeczywistość spod znaku swastyki szybko zawitała do ich siedziby. Latem 1934 roku, Hitler nie przyjęty przez umierającego w pobliskim Ogrodzieńcu (Neudeck) Hindenburga, w poszukiwaniu kwatery, gdzie mógłby zaczekać do jego śmierci, by potem przejąć i ogłosić "sowją" wersję politycznego testamentu prezydenta, odwiedza ze świtą Kamieniec. "Sypialnia - mowa tu o pokoju napoleońskim - pozostała nie zmieniona. Propozycję przenocowania w tym pokoju Hitler stanowczo odrzucił" - wspominał po latach szef prasowy NSDAP, Hanfstangl. Legenda Marysi i Napoleona nie była na szczęście sprofanowana pobytem zbrodniarza wszechczasów. Została natomiast przeniesiona na ekran w Hollywood przez wytwórnię Metro Goldwyn Mayer.Scenariusz osnuto na podstawie wydanej na początku XIX wieku powieści Wacława Gąsiorowskiego "Pani Walewska" (autor, błędnie umieścił akcje mazurskiego epizodu romansu Napoleona i Walewskiej w Ostródzie). Filmowcy amerykańscy, kręcący film 30 lat po ukazaniu się książki Gąsiorowskiego, dla nakręcenia ujęć architektonicznych pałacu w którym w rzeczywistości przez trzy tygodnie kwitł bujnie polsko - francuski romans, zawitali w 1934 roku do Kamieńca. Trzy lata później, film z Gretą Garbo w roli Walewskiej wszedł na ekrany kin pod tytułem The Conquest - "Podbój". Również i w Polsce, powstała filmowa adaptacja powieści Gąsiorowskiego w reżyserii Leonarda Buczkowskiego. Niestety, ekipa filmowa nie miała już możliwości wykonania ujęć kadrowych pałacu w Kamieńcu. Z zawieruchy II wojny światowej pozostały po pałacu tylko mury i wspaniały fronton świadczący o dawnej przeszłości. Zachowały się natomiast z pałacowego kompleksu barokowe oficyny, stajnie, spichrz, kuźnia, pawilon ogrodowy zwany "Herbaciarnią" oraz park, którym nadano status zabytku. Zachowane fragmenty, umożliwiają pełna odbudowę pałacu, który był jedną z najbardziej okazałych rezydencji na Powiślu, Warmii i Mazurach. Istnieją także dokumenty rewaloryzacji zespołu zieleni otaczającej park. Jako zabytek wysokiej klasy artystycznej mógłby z cała pewnością zostać włączony w nurt współczesnego życia. Tym bardziej, że w pobliżu, nad Jeziorem Jeziorak, rozwija się wielki kompleks rekreacyjny.
Warto w naszych wędrówkach zatrzymać się na chwilę w Kamieńcu, by jak Marian Brandys, autor interesującej książki "Kłopoty z Panią Walewską" poddać się magii otaczającej historyczne mury i pomyśleć o młodej kobiecie, która pewnej kwietniowej nocy 1807 roku przyjechała tutaj do kwatery głównej Napoleona. Należy wtedy zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że przed niespełna dwoma wiekami, wypalone i puste obecnie wnętrza tych murów mieściły wspaniałe komnaty po których chadzał dumny cesarz i jego marszałkowie, brzmiały tu odgłosy komend wydawanych do dziesiątków tysięcy francuskich i polskich żołnierzy. Może ci, którzy pozostaną tu jeszcze po zapadnięciu zmroku, usłyszą dalekie w czasie odgłosy biwakujących gwardzistów napoleońskich a wśród tych głosów cichy szept kochanków: " I' aime" - kocham.

Przygotował: Kazimierz Skrodzki

Powrót na górę